Od elektrowni do Centrum Nauki
Czyż nie fascynujące są losy fabryki prądu, która zrodziła się z prostych potrzeb: zasilania fabrycznych silników oraz ulicznych latarni, aby z czasem pozwolić się zastąpić większym i bardziej nowoczesnym zakładom energetycznym, a po stu latach od powstania obrócić się w smutną stertę gruzu i rdzy?
To tragiczna historia wielu zakładów przemysłowych, łodziankom i łodzianom tej historii opowiadać nie trzeba. Wyjątkowość Elektrowni Łódzkiej polega na tym, że miała więcej szczęścia niż większość jej sióstr: po kolejnych kilkunastu latach od upadku, dzięki pracy wielu ludzi i 265 milionom zł stała się chlubą łódzkiej aglomeracji, odzyskanym dla Śródmieścia dziełem sztuki — już nie jako źródło energii elektrycznej i ciepła, ale jako źródło wiedzy, kultury i miejsce aktywnego wypoczynku.
Osoby, które miały okazję odwiedzić Centrum Nauki i Techniki EC1 wiedzą już, czym jest to miejsce w jego obecnej postaci. Ci zaś, którym dotąd nie udało się tu dotrzeć, dowiedzą się i zobaczą, gdy zdecydują się nas odwiedzić. Można tu poznać przeszłość „Staruszki” (tę pieszczotliwą nazwę nadali elektrowni pracownicy), chociaż w estetycznie ubranej w nowoczesne rozwiązania architektoniczne dzisiejszej EC1 niełatwo poczuć klimat lat minionej świetności. Spróbujmy zatem odbudować w wyobraźni niektóre brakujące dziś elementy EC1. Przyjrzyjmy się uważniej temu, czego dziś nie można już zobaczyć. Czy można się przyjrzeć czemuś, czego nie ma? Dlaczego nie? Przy odrobinie wyobraźni i archiwalnych zdjęciach…
Zacznijmy od wyjaśnienia, co oznacza skrót EC1. EC to pierwsze litery dwóch członów słowa elektrociepłownia, a jedynka jest numerem porządkowym, oznaczającym pierwszą elektrociepłownię w Łodzi, która mieściła się w budynkach obecnego Planetarium oraz Centrum Nauki i Techniki. No to Elektrownia Łódzka czy jednak EC1? To zależy, o którym okresie w historii mówimy. Chronologicznie na początku powstała elektrownia (dostarczająca prąd) i dopiero pod koniec lat pięćdziesiątych przekształciła się w elektrociepłownię (zaopatrującą Łódź nie tylko w prąd ale i ciepło komunalne — ogrzewające wodę w kaloryferach). Skrót EC1 pojawił się oficjalnie po raz pierwszy w 1957 roku, gdy działała już druga w Łodzi elektrociepłownia i trzeba było odróżniać w rozmowach i dokumentach oba zakłady. Obie jednostki z czasem połączono w Zespół Elektrociepłowni, a potem dołączano do niego kolejne.
Parę technologiczną, czyli ciepło tłumaczące literę C w nazwie, w Elektrowni Łódzkiej produkowano już od roku 1953. Wysyłano ją do większości ze 150 zakładów przemysłowych, głównie włókienniczych. Wtedy to z krajobrazu wokół EC1 zaczęły też znikać chłodnie kominowe, wysokie wieże o zróżnicowanych konstrukcjach. Skoro wykorzystywano gorącą parę wychodzącą z turbin, nie było już potrzeby schładzania tak dużych jej ilości wodą czerpaną ze studni głębinowych, zatem nie było także potrzeby używania tych ogromnych „kominów” wypełnionych gęsto opadającymi kropelkami.
Warto zwrócić uwagę na estetycznie utrzymywane trawniki.
Zdjęcie pochodzi z lat 30-tych XX wieku. Zza dwóch wąskich chłodni
pierwszej centrali z 1907 roku po prawo widzimy zachowaną
do dzisiaj w swoim dawnym kształcie, lecz w zmienionej funkcji,
40-metrową chłodnię nowej centrali z roku 1930.
Niełatwo znaleźć w dzisiejszych halach EC1 dawne urządzenia ciepłownicze. Oprócz większości chłodni kominowych zniknęły wymienniki ciepła i sieci charakterystycznych srebrnych rur, oplatających budynki starej i nowej centrali, wychodzące w miasto wielkimi, łamanymi rurociągami. Można je znaleźć jedynie na dawnych zdjęciach.
Warto stanąć w miejscu, z którego wykonano to zdjęcie pewnego grudniowego popołudnia w roku 2010 i wyobrazić sobie widoczny na zdjęciu fragment odizolowanych od mrozu rur trakcji ciepłowniczej. Kiedyś przepływającą w nich gorącą wodą ogrzewano domy Śródmieścia, Widzewa i części północnej miasta do Bałuckiego Rynku włącznie z osiedlem studenckim Lumumbowo. Jednak nie każdy mieszkaniec tych dzielnic miał szansę skorzystać z sieciowego ogrzewania. Do sieci przyłączano tylko nowobudowane bloki, w których przewidziano instalację centralnego ogrzewania.
Miejsce ze zdjęć poniżej znajduje się w Centrum Nauki i Techniki EC1 pod turbozespołem i kinem 3D:
Miejsce ze zdjęć powyżej znajduje się w Centrum Nauki i Techniki EC1 pod turbozespołem i kinem 3D — jest to nasza Strefa Wystaw Czasowych. Przy okazji różnych imprez można je odwiedzić (gościliśmy tu choćby wystawę Tytusa, Romka i A'Tomka oraz warsztaty prowadzone przez Wydział Chemiczny Politechniki Łódzkiej). Nadal pozostało tu kilka fragmentów rur, którymi para wodna wyprowadzana była spod turbozespołu nr 10 i wędrowała do zakładów przemysłowych lub do wymiennika ciepła, gdzie oddawała ciepło wodzie ciepłowniczej. Na co dzień można spojrzeć na to miejsce z wyższych pięter Centrum Nauki i Techniki EC1.
Do lat pięćdziesiątych XX wieku głównym źródłem ciepła dla mieszkań w Łodzi były kotłownie lokalne i niewielkie kotłownie osiedlowe. Taki sposób ogrzewania miał kilka poważnych wad: wysokie koszty wykonania i eksploatacji, niska sprawność i duże zanieczyszczenie powietrza w mieście. Względy te były kluczowym powodem zamiany Elektrowni Łódzkiej w elektrociepłownię EC1 i przyspieszyły proces przyłączania kolejnych odbiorców energii cieplnej do sieci centralnej. I tak dzieje się nadal, jednak już bez udziału „Staruszki”. Zastąpiły ją elektrociepłownie EC3 i EC4.
Aleksandra Jędrzejczak, Marek Pisarski